czwartek, 11 czerwca 2015

Barwy wojny

Myśląc o Krecie, chciałoby się pisać tylko o rzeczach ładnych dla oka, przyjemnych i wesołych. Nie da się jednak nie zauważyć i przejść obojętnie obok śladów, które pozostawiły tutaj swoje piętno wydarzenia trudne, często tragiczne. Wpisanane są one głęboko w historię Wielkiej Wyspy i świadomość jej mieszkańców. Oprócz barw wesołych, nasyconych słońcem, Kreta ma również swoje barwy żałoby, śmierci, ciągłej walki o wolność. Ich symbolem są czarne jak smoła koszule Kreteńczyków, którzy "przez pokolenia" nosili je opłakując straty swoich bliskich oraz towarzyszy broni.

Los chciał, że lokalizacja Krety między trzema kontynentami oraz obecność największej i najbezpiczniejszej zatoki Morza Śródziemnego, zatoki Suda - nie wspominając o dobroczynnym dla upraw klimacie i bogactwach naturalnych - sprawiły, że ten niewielki kawałek lądu od pradziejów był celem licznych inwazji. Na przestrzeni trzech tysiącleci, Achajowie, Dorowie, Rzymianie, Saraceni, Wenecjanie, Turcy, a w końcu Naziści, zdobywali wyspę, jednakże zawsze spotykając się z dużym oporem i heroiczną walką ze strony jej mieszkańców.


Kącik pamięci u przyjaciół mieszkających w Daratsos, miejsca krwawych zmagań z okupantem.

Kreteńskie noże. Czasami jedyna broń w reksch obrońców wyspy.

Niemiecki i aliancki sprzęt wojskowy wykopany w czasie budowy domu w Doratsos.

Wyblakłe już zdjecia z desantu niemieckich spadochroniarzy, "Zielonych Diabłów".

Ostatnia agresja na Kretę miała miejsce 74 lata temu. Była nią inwazja III Rzeszy rozpoczęta rankiem 20 maja 1941 roku. Niemcy nadały jej kryptonim "Merkury". W zaplanowanej przez Hitlera akcji opanowania Krety z powietrza, główną rolę miały odegrać świetnie wyszkolone, elitarne wojska spadochronowe. Furer z należytą dumą nazywał je "Zielonymi Diabłami". Według jego wyliczeń opanowanie kontrolowanej przez Aliantów wyspy, miało zająć "Zielonym Diabłom" - wspieranym przez strzelców górskich i piechotę - tylko jedną dobę! Zajęło jedenaście dni! Jedenaście dni, które wpisały się nie tylko złotymi zgłoskami w karty historii Grecji, Europy, ale i historii światowej. Historycy oceniają, że zdobycie Krety było "zwycięstwem pyrrusowym". Sam Hitler był zszokowany rozmiarami strat. Bilans "operacji Merkury" zniechęcił go całkowicie do podejmowanie kolejnych akcji powierznodesantowych, które były zaplanowane odnośnie Cypru i Malty.




Groby aliantów, wybrzeże zatoki Suda.

Chwała bohaterom! Zatoka Suda, Chania.

Polski akcent na cmentarzu sprzymierzonych w Suda, Chania.


















Strategiczne wzgórze nr 107 w pobliżu greckiego lotniska w Maleme.

Wieniec złożony na niemieckim cmentarzu przez greckiego pułkownika,
obrońcy Maleme.


4.465 niemieckich żołnierzy spoczywa w Maleme.

Poległy Herbert Schindler miał tylko 22 lata...


















Niemiecki dowódca operacji "Merkury", gen. Kurt Student, wspomina: "szerokiej opinii publicznej i specjalistom wojskowym z nazwa Kreta łaczy się z wyobrażeniem nadzwyczajnego osiagnięcia. Ale dla mnie, jako dowódcy wojsk powietrznodesantowych, które zdobyły Kretę, nazwa ta to gorzkie wspomnienie. Niestety przeliczyłem się, kiedy zaproponowałem ten atak". 


Generał Student na pewno nie oczekiwał tak dużego oporu i gotowości do walki ludności cywilnej - kobiet, starców, dzieci - walczącej ramię w ramię z oddziałami alianckimi oraz słabo uzbrojonymi greckimi żołnierzami.

Kreteńczycy praktycznie nie mieli broni. Większości swoich obrońców również. Trzeba bowiem pamietać, że 22 tysięczna V Dywizja Kreteńka, podążając w obronie zachodnich granic kontynentalnej Grecji, 

opuściła Kretę 16 listopada 1940 roku (18 dni po przekroczeniu przez wojska Musolliniego granicy z Albanią) zabierajac 
ze sobą niemalże całą amunicję i sprzęt wojskowy. Co gorsze Alianci nie przekazują żołnierzom greckim broni, dotrzymując tajemnego rozporządzenia, które miało zapobiec wszelkim zbrojnym wystąpieniom przeciw dyktatorskiemu rządowi Janisa Metaksasa oraz królowi Jerzemu II, do których doszło właśnie na Krecie trzy lata wcześniej (28 lipca 1938 roku).

Ludność cywilna, niezależnie od płci, sił i wieku, ruszyła na uzbrojonego po zęby okupanta, trzymając w ręku sierp, kreteński nóż lub kostur, a gdy takiego zabrakło... kamień, tak jak to zrobił biblijny Dawid przeciw Goliatowi. Bitwa o Kretę przeszła do historii, a Kreteńczycy, po raz kolejny udowodnili, że ich wyspa jest Wyspą Bohaterów.


Prywatna kolekcja w miejscowości Askifu w Białych Górach.




Mój syn "zauroczony" II Wojną Światową - oby nigdy nie musiał wziąć broni do reki...

Kreteńczycy z kolei nie oczekiwali tak dużego okrucieństwa i bestialstwa ze strony okupantów. Przekonali się o nich już w pierwszych dniach okupacji, która zaczęła się 1 czerwca 1941 roku. Jednym z „najczarniejszych” przykładów jest wioska Kandanos – wioska, której miało nigdy już nie być na żadnej mapie współczesnej Europy. Doskonale znane są nam, Polakom, ludobójcze zapędy hitlerowskie, jednakże los wioski Kandanos nie ma sobie równych. To tutaj okupant, w odpowiedzi za opór i zabicie 25 żołnierzy Niemieckich, pozostawia jedyny w historii pisemny ślad swojej zbrodni. Wszyscy partyzanci z okolicy oraz cywile zostają wymordowani, a wieś zrównana z ziemią.  Na miejscu rzezi Niemcy stawiają ku przestrodze, nie jedną, ale trzy tablice. Pamiątkowe płyty „zwycięstwa” mają stać się podwaliną dla pomnika mającego w przyszłości sławić wiktorię i potęgę III Rzeszy. Napis po niemiecku i grecku obwieszcza: „w odpowiedzi na bestialskie morderstwo spadochroniarzy, strzelców górskich i mechanika - popełnione przez mężczyzn, kobiety, dzieci i starców, którzy odważyli przeciwstawić się wielkiej Rzeszy - 3 czerwca 1941 roku wioska Kandanos zostaje zrównana z ziemią, aby nigdy się już nie odbudować”. Jednak na przekór faszyzmowi, Kandanos żyje. Powstał ze zgliszczy i widnieje na mapie Krety. 





Bilans Bitwy o Kretę oraz czterech lat okupacji jest przerażający. Co szósta wioska zrujnowana, miasta doszczętnie zbombardowane i pozbawione 35% swojej populacji. Zabitych zostaje 6.000 mężczyzn, 1.000 kobiet i 1.000 dzieci. Pozostaje zrujnowana gospodarka wyspy, głód, a co gorsza ciągła żałoba, smutek i łzy.








Będąc na Krecie odwiedźcie cmentarz Αliantów w Zatoce Suda lub niemieckie mogiły w Maleme, muzeum wojskowe w Chania, a może prywatna kolekcję z II Wojny Światowej w górskiej wiosce Askifu w samym sercu Białych Gór. Zatrzymajcie się na chwilę przed pomnikiem ofiar represji hitlerowskiej w Nea Chora, Galatas, Platanias... Pojedźcie do wioski, której miało nigdy nie być żadnej mapie lub odnajdźcie bunkry niemiecki w Kokkino Chorio. W ten sposób poznacie nie tylko wszystkie kolory Krety, ale również "duszę" tego magicznego miejsca. 
Czym jest ta "dusza"? Najtrafniej i po mistrzowsku odmalował ją swoim piórem kreteński pisarz, Nikos Kazantzakis: "jest pewnego rodzaju płomień na Krecie - nazwijmy go duszą - coś bardziej potężnego niż samo życie lub śmierć. Jest to duma, upór, męstwo, a razem z nimi coś nieokreślonego i nieobliczalnego, coś co sprawia, że można cieszyć się, że jest się człowiekiem, a jednocześnie drżeć...".


Dzięki uprzejmości pana Tadeusza Gruszczyńskiego, właściciela firmy kreta24.pl, mam możliwość udostępnienia uniktowych zdjęć archiwalnych zebranych w fotogalerię pt. "20 maja 1941", która zapewne dobrze dopełni powyższy tekst. Serdecznie dziekuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz